Forum www.sspl.fora.pl Strona Główna

 "Czarne słońce o złamanych promieniach"
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
Ma.TH.i
Administrator



Dołączył: 14 Sie 2011
Posty: 791
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 18:07, 30 Sie 2011    Temat postu:

To było genialne! Strasznie mnie to zaciekawiło!! Pisz szybko dalej!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Alice
Śmierciożerca



Dołączył: 17 Sie 2011
Posty: 203
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków

PostWysłany: Śro 0:45, 31 Sie 2011    Temat postu:

Bez zbędnych wstępów, kolejny rozdział (kolejne będą dłuższe, obiecuję Wink ).

Rodział 3

- Tam będzie twój pokój – powiedział, wskazując od niechcenia na drzwi.
Dziewczyna całą drogę nie odezwała się słowem. Teraz też milczała, kiwając delikatnie głową i ruszając w stronę pomieszczenia.
- Czekaj – złapał ją za ramię. – Muszę go trochę… dostosować. Najpierw pójdziesz się umyć, potem tam wejdziesz. Łazienka jest tam. I przebierz się.
Patrzyła na niego chwilę, jakby się nad czymś zastanawiała, po czym spuściła spojrzenie i znów pokiwała głową.

Zdjęła plecak, wydobyła z niego ręcznik, kosmetyczkę i jakąś bluzkę, po czym minęła szybko mężczyznę, zostawiając w korytarzu resztę swoich rzeczy.

Kiedy drzwi kliknęły cicho, Snape wszedł szybko do zajmowanego wcześniej przez Glizdogona pokoiku. Potoczył spojrzeniem po starych meblach, ciemnych ścianach i skrzypiącej podłodze. Wszystko było pokryte brudem i kurzem, w kątach czaiły się pajęczyny.
Czarnowłosy skrzywił się z odrazą. Jak ten szczur mógł żyć w takich warunkach?

Szczur. Dobre słowo.

Rzucił szybkie „chłoszczyć”, potem kilka bardziej zaawansowanych zaklęć, którymi doprowadził parkiet do stanu względnej nowości.
Przyglądał się przez chwilę ścianom, rozważając zmienienie ich koloru na jaśniejszy. Mógłby też transmutować meble w nieco nowocześniejsze odpowiedniki...
Nie. Cały dom był urządzony staromodnie i raczej ponury. Dziewczyna zauważyłaby, ze pokój odstaje od ogólnego wystroju budynku. Zostanie jak jest.

Merlinie, po co on się w ogóle przejmuje? To tylko głupia nastolatka. Nie zostanie u niego długo. Nie. Na pewno nie. Nie ma takiej opcji.

Dumbledore gotów jeszcze przysłać do niego Pottera, kiedy dowie się, jaki jest gościnny. Dziewczyna zostanie kilka dni, posprząta to, co pobrudził Pettigrew, a potem ją odprawi. Do sierocińca.
Właśnie. Sierociniec. To miejsce dla dzieci bez rodzin.
Albo wyśle ją do wujka do Włoch. Rodzina do czegoś służy, prawda?

Przysiadł na krześle przy biurku i zaczął sprawdzać, czy w szufladach nie ma nic niebezpiecznego. W przypływie natchnienia upewnił się też, że z szafy nie wyskoczy żaden bogin i zablokował wszelkie zaklęcia nałożone fabrycznie na lustro. Ogarnął całe pomieszczenie spojrzeniem, szukając czegokolwiek anormalnego.

Ah. Właśnie. Przeklął materac, żeby ten żałosny, zdradliwy gnojek nie mógł zasnąć. Oczywiście, gdyby zmęczenie pokonało zaklęcie, na poduszkach była inna klątwa, zsyłająca na śpiącego najgorsze koszmary.
Zdjął oba uroki i, na wszelki wypadek, rzucił na pościel kolejne zaklęcie czyszczące. Zadowolony z siebie wniósł do pokoiku plecak nastolatki.

Był zadziwiająco ciężki.

***

Stał w progu, oparty ramieniem o framugę drzwi, i obserwował poczynania dziewczyny spod zmarszczonych brwi.

Zachowywała się, jakby nie zauważyła, ze ją obserwuje. Kiedy kazał jej wziąć tyle warzyw, ile potrzebuje i każde z nich pokroić na inny sposób, wydawała się trochę zdziwiona. Mimo to nie zadała nawet pół pytania. Od razu zaczęła przetrząsać szafki, szukając noża.

Severus na początku zostawił ją samą sobie, po kilku minutach zauważył jednak, ze zamiast na książce skupia się na miarowym stukaniu noża o deskę do krojenia. Nie był pewien, w jaki dokładnie sposób znalazł się w drzwiach własnej kuchni, ale nie uważał tego za specjalnie ważne.

Ważne natomiast wydało mu się, ze dziewczyna faktycznie ma wprawę w posługiwaniu się nożem. Kroiła wszystko precyzyjnie i diabelnie szybko. Mistrz Eliksirów mógłby przysiąc, że kilkakrotnie to musiało się skończyć nacięciem jej palców, jednak nic w jej zachowaniu na to nie wskazywało. Nuciła coś cicho pod nosem.

Sonata Księżycowa.

Snape uśmiechnął się pod nosem, kiedy dziewczyna przemyła ostrze przed sięgnięciem po kolejne warzywo.

Merlinie, gdyby tylko mógł uczyć ją eliksirów… Albo chociaż mieć jako pomoc przy preperowaniu ingrediencji w laboratorium! Dlaczego ktoś tak umiejętnie posługujący się nożem musiał okazać się mugolem?

Nagle uderzyła w niego stłumiona wcześniej myśl. Powód, dla którego nie zaprowadził dziewczyny prosto do przytułka.
Widziała Wesołego Ponuraka. Ten pub miał bariery antymugolskie silne jak sam Hogwart. Zwykłe marnowanie magii, ale Snape nie miał w tym temacie nic do powiedzenia - barman wyjątkowo go nie lubił. Co prawda dziewczyna powiedziała o budynku „sklep”, ale bez zaglądania do środka można było odnieść takie wrażenie.
W takim razie charłaczka? Nie, jej rodzice musieliby być czarodziejami… Wtedy wiedziałaby o Czarnym Panu. Więc czarownica. Słodki Merlinie, nie! Czarownicą tez nie mogła być, przecież…

Stop, Severusie. Małolata musi być czarownicą. Nie pamiętasz, co mówił ci Albus? Tylko mały procent czarodziejów ma magię na tyle silną, by dostać z góry miejsce w Hogwarcie. Większość magicznych rodzin opłaca edukację dzieci. W Anglii żyją tysiące niekształconych czarodziejów. Niektórzy z nich, ci pochodzenia mugolskiego, nie wiedzą nawet, że mają magię.

Czarownica. Zdecydowanie tak. Czyli może zrobić z niej Mistrza Eliksirów.
Ale powoli… Zanim zacznie, musi się upewnić, że ma rację. No i wyciągnąć z niej wszystkie informacje na temat jej rodziców i ich śmierci. Ma na to czas. Ma mnóstwo czasu. Nigdzie mu się nie spieszy.

Dziewczyna też nigdzie się nie wybiera.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lennves
Administrator



Dołączył: 14 Sie 2011
Posty: 1144
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: Śro 0:58, 31 Sie 2011    Temat postu:

Rozkminianie w wykonaniu Severusa po prostu majstersztyk! Jestem pewna, że nie odpuści jej z eliksirów i będzie miał dziką satysfakcję jak jakimś cudem znajdzie się ona w Hogwarcie i pokażę Potterowi jak powinno się robić eliksiry, o tak Very Happy

Cytat:
Merlinie, po co on się w ogóle przejmuje? To tylko głupia nastolatka. Nie zostanie u niego długo. Nie. Na pewno nie. Nie ma takiej opcji.

Dumbledore gotów jeszcze przysłać do niego Pottera, kiedy dowie się, jaki jest gościnny.


Tak, Drops byłby zdolny zaprosić Pottera do domu Snape'a, tak.. siedzieliby jak gdyby nigdy nic przy herbatce i ciasteczkach Wink

Czekam na nowy rozdział Wink


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Lennves dnia Śro 0:59, 31 Sie 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
PaniSnape
Administrator



Dołączył: 14 Sie 2011
Posty: 691
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 10:52, 31 Sie 2011    Temat postu:

Cytat:
Merlinie, po co on się w ogóle przejmuje? To tylko głupia nastolatka. Nie zostanie u niego długo. Nie. Na pewno nie. Nie ma takiej opcji.

Dumbledore gotów jeszcze przysłać do niego Pottera, kiedy dowie się, jaki jest gościnny.


Ten cytat naj Smile Już widzę jak Potter przychodzi do niego na herbatę xd
Czekam na dalszy ciąg Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Luna
Głupi Potter!



Dołączył: 30 Sie 2011
Posty: 9
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kielce

PostWysłany: Śro 15:45, 31 Sie 2011    Temat postu:

Opowiadanie naprawdę fajne i czekam oczywiście na dalszy ciąg : )

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Alice
Śmierciożerca



Dołączył: 17 Sie 2011
Posty: 203
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków

PostWysłany: Czw 0:51, 01 Wrz 2011    Temat postu:

Tak na ładne rozpoczęcie roku szkolnego. O Wink

Rodział 4


Mężczyzna zerwał się nagle ze snu. Usiadł, dziwnie zaniepokojony, po czym rozejrzał się po pokoju. Nie zauważając nic anormalnego opadł znów na poduszki.

Wymacał na szafce przy łóżku zegarek. Zaklął pod nosem widząc godzinę.
Trzecia nad ranem. Co na Merlina kazało mu…

- NIE!!!

Otworzył szeroko oczy, słysząc odległy krzyk. Cała senność zniknęła z jego umysłu, kiedy wszystkie wydarzenia poprzedniego dnia znalazły się na swoim miejscu.

Dziewczyna.
Szybko wstał, zabierając w biegu różdżkę i ruszył do pokoju nastolatki.

Z jaką łatwością przychodzi ci nazywanie go ‘jej’ pokojem…

Otworzył ostrożnie drzwi, trzymając różdżkę w pogotowiu. Odetchnął z ulgą widząc, że dziewczyna jest bezpieczna w swoim łóżku.
Przynajmniej z fizycznego punku widzenia. Jej psychika musiała mieć odmienne zdanie.
Blondynka była spocona, rzucała się i szlochała cicho, a kołdra plątała się w okolicy jej stóp.

Znacznie spokojniejszy, podszedł do łóżka i usiadł na brzegu.
- Obudź się, to tylko zły sen… - mruknął, łapiąc ją za ramię.
Dotykanie nastolatki to był błąd. Zaczęła krzyczeć i wierzgać, próbując uwolnić się od uścisku jego palców.
- Cholera jasna, obudź się! Słyszysz mnie, głupia dziewczyno?

Podobno kiedy budzi się ludzi z koszmarów trzeba wołać ich po imieniu. Jak ona miała na imię? Merlinie, Snape, przypomnij sobie jej imię!
- Caren.., - zaczął niepewnie, znów ściszając głos. – Caren… obudź się… słyszysz, obudź się, Caren…
Teoria potwierdzona. Ciemne oczy otwarły się szeroko. W stanie pełnej świadomości usiadła gwałtownie, wyrywając się z jego uchwytu, i skuliła w kącie łóżka, wpatrując się w niego z przerażeniem.
- Ciii, spokojnie – zaczął wyjątkowo cichym głosem, podświadomie przybierając ciepły tembr. – To był tylko sen… Widzisz, to ja… Snape… Severus… To był tylko kosz…

Urwał, kiedy blondynka zamiast uciekać jak najdalej rzuciła mu się na szyję. Wtuliła twarz w jego ramię i zaczęła coś mamrotać przez łzy.

Nie był w stanie skupić się na jej słowach, oszołomiony nagłym ruchem.
Nie pamiętał, kiedy ostatni raz ktoś go obejmował. A może raczej się w niego wtulał.
Nie… Chyba nigdy jeszcze nikt się w niego nie wtulał…

Z irytacją zauważył, że jego ręce są uniesione, jakby chciały oddać gest nastolatki, ale zatrzymały się w połowie. Chciał je opuścić i odsunąć od siebie dziewczynę, kiedy dotarł do niego sens jej nieskładnych wypowiedzi.
- Nie mogłam się ruszyć… Naprawdę chciałam… Ale nie potrafiłam… Słyszałam ich krzyki, byłam tam… Chciałam coś zrobić… Pomóc… Ale nie mogłam! Nie mogłam… Dlaczego nie mogłam się ruszyć? Dlaczego oni ich zabili? Słyszałam… Krzyki… Mama płakała… Potem tata… I to światło, tam było tak dużo kolorowego światła…
Zanim zdążył ostatecznie zadecydować, już obejmował dziewczynę i gładził uspokajająco jej plecy.

Powinien coś teraz powiedzieć. Coś pocieszającego. I koniecznie musi użyć tego samego tonu co wcześniej, daje dobre efekty.
- Cii… Jesteś bezpieczna… Jesteś ze mną… Gdyby cię wtedy znaleźli, nie byłoby cię tutaj… Twoi rodzice nie chcieli, żebyś zginęła w taki sposób…
- Dlaczego nie mogłam się ruszyć? – jej głos nadal się łamał, ale chyba już nie płakała. Wydawała się spokojniejsza i bardziej rozluźniona. – Dlaczego tata zamknął mnie w tej szafie? Kim oni byli? Czego chcieli? Dlaczego nie mogłam się ruszyć…?

Snape milczał przez chwilę. Zauważył, ze zaczął kołysać się wraz z nastolatką w przód i w tył.

Merlinie, udało mu się. On, Severus Snape, hogwarcki Mistrz Eliksirów, właśnie uspokoił nastolatkę po koszmarnym śnie.
Żeby tylko Dumbledore nigdy się o tym nie dowiedział.

- Opowiesz mi? – zapytał ostrożnie, kiedy kurczowo zaciskające się na jego karku ramiona opadły.
- Ja… - zaczęła dziewczyna, odsuwając się od niego. – Dziękuję panu, ale… wolałabym nie.
Spojrzała mu w oczy i uśmiechnęła się blado.
O nie. Tak łatwo nie pójdzie. Musi się dowiedzieć.
- Przepraszam… - westchnął, zanim z jego ust wydobyło się niemal niesłyszalne „legilimens”.

Zanim był w stanie coś dostrzec, usłyszał charakterystyczny trzask aportacji.
- Caren! – krzyknął jakiś mężczyzna. Snape go nie widział, ale głos wydał mu się znajomy. W następnym ułamku sekundy obraz zaciemnił się, mężczyzna był w stanie dostrzec zarysy ubrań. No tak, szafa…
- Zostań tu, Caren, rozumiesz? Cokolwiek być słyszała, nie ruszaj się i nie odzywaj… Rozumiesz?
- Ale tato…
- Żadnych ale, kochanie… Musisz tu zostać…
- Dlaczego? Co się dzieje?! TATO!!
- Przepraszam… Petrificus Totalus! – Severus zachłysnął się słysząc zaklęcie. Jej ojciec był czarodziejem! Słodki Merlinie… Ale dlaczego nic…? Dlaczego? - Nie chciałem tego robić… Kiedyś zrozumiesz… Kocham cię.

Wśród mieszających się ze sobą krzyków, błagań o litość, inkantacji i śmiechów rozpoznał chichot Bellatriks.

***

Snape krążył po salonie od dobrych piętnastu minut, nerwowo zerkając na stary zegar.
Czy ten facet naprawdę zawsze musi się spóźniać? Cholerni arystokraci i ich „stylowe” zagrania…
Kiedy tylko rozległo się pukanie, momentalnie znalazł się przy drzwiach. Wziął głęboki wdech, wyprostował się i powoli je otworzył.

- Severusie.
- Witaj. Lucjuszu – odpowiedział, cofając się pół kroku i zapraszając blondyna do środka.

Malfoy omiótł pomieszczenie spojrzeniem. Na jego twarzy wyrysował się niesmak.
- Trudno cię znaleźć, Snape – rzucił, rozsiadając się po chwili wahania w fotelu. – Nawet, kiedy ma się twoje pilne zaproszenie. Wyjątkowo parszywą dzielnicę wybrałeś sobie do mieszkania… Jestem pewien, że gdybyś tylko poprosił, Czarny Pan…
- Czarny Pan nie pójdzie mi na rękę w temacie mojego lokum bardziej, niż przysyłając mi tu Glizdogona, Lucjuszu – prychnął czarnowłosy, stawiając na niskim stoliku dwie szklanki brandy i siadając na kanapie. – A ta nędzna karykatura człowieka za długo była szczurem, żeby na cokolwiek się przydać…
- Pamiętaj, że gdyby nie Peter Czarny Pan by nie powrócił.
- Powróciłby… Tacy jak on zawsze wracają – wymamrotał Severus, pociągając łyk trunku. – Ale nie zaprosiłem cię żeby dyskutować o Czarnym Panu. Znasz się na magii, prawda, Lucjuszu?
- Co masz na myśli?
- Powiedzmy, że chciałbym sprawdzić, czy ktoś jest nieświadomym swojej magii czarodziejem czy zwykłym charłakiem.
- Daj tej osobie miotłę – wzruszył ramionami Malfoy. W odpowiedzi na powątpiewające spojrzenie czarnych oczu westchnął cicho. – Miotły reagują na wezwanie nawet najsłabszego czarodzieja, ale nie robią kompletnie nic, kiedy wzywa je charłak.
- Reagują?
- Nie zawsze słuchają – wyjaśnił blondyn. – Ale zawsze coś robią. Zaczynają się miotać na boki… Och, przecież jesteś nauczycielem, na pewno widziałeś kilka lekcji latania na miotle… Każda jakoś zareagowała.
- I to daje stu procentową pewność? – zapytał Snape, marszcząc brwi.
Lucjusz zaśmiał się cicho
- Miotły są bardziej czułe na magię niż różdżki, Severusie. Ale powiedz mi, dlaczego… ooo…
Szare oczy wlepiały się w coś za Severusem, a na twarzy arystokraty wykwitł tak dwuznaczny uśmieszek, że Mistrz Eliksirów musiał się odwrócić.

W drzwiach stała zaspana Caren, z włosami w nieładzie, wciąż w króciutkich spodenkach i o wiele za dużym na nią T-shircie, w których spała.

Nagle zupełnie przestała przypominać Snape’owi jego matkę.

- Może przedstawisz mi swoją śliczną… koleżankę?
Dziewczyna w momencie zrobiła się czerwona, wybąkała „przepraszam” i uciekła gdzieś w głąb mieszkania.

Severus odwrócił się z powrotem do swojego gościa, który patrzył na niego z tym samym uśmieszkiem, podkreślonym dodatkowo uniesioną brwią.
- No ładnie, przyjacielu… Ślicznotka. Ale nie jest trochę za młoda? Ile ma lat? Może byś mi ją… hm, pożyczył?
Czarnowłosy zakrztusił się na te słowa.
- Merlinie, – wychrypiał – ona jest w wieku Draco! Słyszysz, Lucjuszu? W wieku twojego syna!
- Ohoho, tobie wolno a mnie nie? Na świecie nie ma takiej rzeczy, Snape. Ładnie ją musiałeś wymęczyć, że dopiero wstała…
Severus wywrócił oczami.
- Około czwartej rano dałem jej pełną dawkę Eliksiru Bezsennego Snu. Właściwie powinna jeszcze spać…
- Severusie. Teraz zacznę być poważny: kto to jest? I dlaczego jest do ciebie taka podobna?
- Nie mam pojęcia, kto to jest, tak samo jak nie mam pojęcia, czy jest do mnie podobna zupełnie przez przypadek, czy z jakiejś ważniejszej przyczyny – syknął w odpowiedzi. Pokrótce opowiedział Malfoyowi wszystko, co wiedział o dziewczynie, włączając w to wydarte jej w nocy wspomnienie. - …tylko nie mów na razie Czarnemu Panu, Lucjuszu. Przysięgnij na honor twojej rodziny, albo będę zmuszony rzucić na ciebie Obliviate.
- Zwariowałeś? – prychnął. – Nie jestem głupi, oczywiście, że mu nie powiem.
- Oświeć mnie, dlaczego to takie oczywiste?
- Severusie, jesteś potężnym czarodziejem. Powinieneś wiedzieć. Jeśli w grę wchodzi magia, nie ma mowy o przypadkach.
Dostrzegł zdezorientowane spojrzenie czarnych oczu i westchnął ciężko, pocierając skroń.
- Dziewczyna, której rodzinę kazał zamordować Czarny Pan wpada, ze wszystkich ludzi, na ciebie. A ty co robisz? Bierzesz ją do siebie. Dajesz jej dach nad głową. Pocieszasz ją po koszmarze. Merlinie, ty się nią piekielnie przejmujesz! Nie wiesz o niej nic, nie znasz jej nazwiska. I nawet nie zauważasz, jak nienaturalnie się zachowujesz. Tu chodzi o coś więcej, Severusie. Tu musi chodzić o coś więcej.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lennves
Administrator



Dołączył: 14 Sie 2011
Posty: 1144
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: Czw 3:00, 01 Wrz 2011    Temat postu:

Robi się coraz ciekawiej Wink

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sunset
Gryffindor
Gryffindor



Dołączył: 20 Sie 2011
Posty: 640
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 10:36, 01 Wrz 2011    Temat postu:

Przyznam, że jak na razie to moje ulubione opowiadanie na forum Wink

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Luna
Głupi Potter!



Dołączył: 30 Sie 2011
Posty: 9
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kielce

PostWysłany: Czw 13:26, 01 Wrz 2011    Temat postu:

No...naprawdę ciekawe Smile, bardzo mi się podoba i czekam na więcej Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ma.TH.i
Administrator



Dołączył: 14 Sie 2011
Posty: 791
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 17:22, 01 Wrz 2011    Temat postu:

To jest genialne! Znakomicie piszesz, masz wspaniały styl, nie dopatrzyłam się błędów, tylko jedna literówka wpadła mi w oko. Ale radzisz sobie świetnie! Jestem pod wrażeniem!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Alice
Śmierciożerca



Dołączył: 17 Sie 2011
Posty: 203
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków

PostWysłany: Czw 17:47, 01 Wrz 2011    Temat postu:

Gdzie literówka? To Alice poprawi xD

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kaspian
Smark



Dołączył: 20 Sie 2011
Posty: 70
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 19:59, 01 Wrz 2011    Temat postu:

.... Ciekawe co nasz Mistrz by na to powiedział. Zauważam pewną tendencję we wszystkich mi znanych FanFikach o naszym Severusie. Praktycznie zawsze pojawia się jakaś tajemnicza kobieta/ dziewczyna która ma misję wydobycia z bohatera tych ukrytych głeboko dobrych cech a może nawet rozkochania go w sobie. To chyba wynika z tego faktu że miłość kobieca różni się od męskiej tym że my kochamy miłością opiekuńczą- lubimy doradzać, a czasem nawet "naprawiać" facetów co doprowadza ich do szewskiej pasjii. Szybko się tez nad kimś rozczulamy a ludziom pokrzywdzonym duzo szybciej jestesmy chętne uchylic rabek nieba. Bydź może z tego ta tendencja. Co do stylu, Alice nie che powtarzać się za poprzedniczkami, zatem oprócz tego że całkiem dobrze sobie radzisz to powiem że podobnie jak inne nasze twórczynie na forum kładziesz nacisk na szybką zmienność akcji, oraz rozbudowane dialogi. Ja nie lubię się spieszyć w swoim pisaniu, ale tez moze być denerwująca u mnie ta skłonność do detali i towrzenia aury aby jak najlepiej w wprowadzić czytelnika w dany świat literacki. Tylko jedno mnie drażni .... "porwałaś" jeden z moich wątków który miałam zamiar opisać w rdzeniu swojej powieści o Severusie i Afrodycie.. oczywiścnie ne zrobiłaś tego celowo bo skąd masz wiedzieć co siedzi w mojej głowie...chyba że jakaś Telepatia?Ale może i lepiej bede musiła się więcje potrudzić by wymyslić nieco inny kontekst mojej historii. Jakby coś to zaprasz do lektóry kolejnego rozdziału... tak wiem zapisuje dosłownie płachty... ale nie motrafię powstrzymać swojego słowotoku... mam andzieję że mimo swojej rozwlekłej "opisywości" nie jest to lektóra strasznie nudna.

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Kaspian dnia Czw 20:04, 01 Wrz 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Alice
Śmierciożerca



Dołączył: 17 Sie 2011
Posty: 203
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków

PostWysłany: Śro 22:41, 07 Wrz 2011    Temat postu:

@Kaspian: ogólnie w opowiadaniach o Snapie jest tendencja do ukazywania jego "dobrej" strony. Niektórzy posuwają się nawet do wrabiania go w adopcję Pottera xD

W ogóle, dziewczyny, wasze komentarze są cudowne Very Happy Nawet sobie nie wyobrażacie, jak motywują.

P.S.
Wiem, obiecywałam dłuższe... ale to ostatni taki tyci. Naprawdę musiałam xD


Rodział 5




- Tam była Bellatriks – wypalił nagle Snape, porzucając wybrany przez Malfoya neutralny temat. Podniósł na niego płonące spojrzenie. – On zawsze wysyła was na akcje razem.

Kąciki ust blondyna drgnęły lekko.

- Jak widać nie zawsze – odpowiedział przesadnie miłym tonem. – Lepiej upewnij się, czy w ciebie nie trafiło jakieś zaklęcie, przyjacielu.

Mistrz Eliksirów spiął się odruchowo słysząc jad w ostatnim zdaniu. Zmarszczył brwi, przenosząc spojrzenie na ścianę.
Zachowanie arystokraty stało się dziwne. Od kiedy wspomniał o Belli.
Jasna cholera, Malfoy coś wie!!

- Ah…! Wybacz Severusie, ale jestem zmuszony cię już opuścić.

Blondyn podniósł się z typową dla siebie gracją. Snape nie ruszył się z miejska, skinął tylko krótko głową.
Doskonale wiedział, że jego brak manier działa mężczyźnie na nerwy, ale – od pewnego czasu – czerpał z tego faktu niesamowitą satysfakcję.

- Lucjuszu – zaczął, kiedy ten otworzył już drzwi. – Obliviate.


** *

- Eee… dobra. Rozumiem – powiedziała nastolatka prostując się. Zaraz jednak jej ramiona znów opadły. – Nie, nie rozumiem. Że niby co mam zrobć?
- Stanąć obok tej miotły, wyciągnąć nad nią prawą rękę i powiedzieć „do mnie”. – powtórzył spokojnie, siadając wygodniej w fotelu.
- Em… a… po co?
- Po prostu to zrób – westchnął.

Zastanawiając się, czy bardziej ma nadzieję na reakcję miotły czy na jej brak, podwinął rękawy koszuli. Musi rzucić jakieś zaklęcie klimatyczne, robi się za duszno.
Zauważył zdziwione spojrzenie dziewczyny utkwione w jego przedramieniu. Zaklął w myślach. Znów zapomniał o zaklęciu maskującym.
Zdecydowanie. Zaklęcie klimatyczne i jakiś eliksir wspomagający pamięć.

Ku jego zdziwieniu, Caren nie zadała żadnego pytania ani nie rzuciła żadnym komentarzem. Szybko stanęła w odpowiednim miejscu i rzuciła od niechcenia „do mnie”.

Miotła znalazła się w jej dłoni w ułamku sekundy.
Snape wyprostował się, patrząc na nią szeroko otwartymi oczyma. Merlinie, nawet on musi użyć bardziej władczego tonu, żeby głupi grat go posłuchał.
Blondynka upuściła miotłę na ziemę, cofając się pół kroku.

- Usiądź – wykrztusił. Posłuchała od razu, dziwnie sztywna.
Przeczesał włosy palcami, zastanawiając się, jak ma w miarę łagodnie powiedzieć dziewczynie, że jest czarownicą. I to cholernie potężną. Jak, na Merlina, udało się jej nie pójść do Hogwartu?!
Układając w myślach delikatną przemowę zaczął odruchowo pocierać Mroczny Znak.

- Mój tata też miał taki tatuaż – odezwała się nagle. Spojrzał na nią pytająco. – Tą czaszkę z wężem. I też na tym przedramieniu. Tylko trochę bledszy… On coś znaczy?
Severus wciągnął głośno powietrze. Nagle głos ze wspomnienia dziewczyny dopasował się do osoby.

Ale… nie. To przecież niemożliwe. On nie żyje, umarł długo przed jej urodzeniem…
A… Może? Skoro Pettigrew był w stanie tak perfekcyjnie upozorować własną śmierć, może on też…?

- Caren… - zaczął ostrożnie. – Jak masz na nazwisko?
- Prince – odpowiedziała niepewnie. Zbladł gwałtownie. Spokojnie, to może być zbieg okoliczności… Mnóstwo ludzi nazywa się Prince…
- Jak miał na imię twój ojciec?
- Cyryl. Ale nie lubił tego imienia. Używał drugiego, Bernard.
Snape ukrył twarz w dłoniach. Zauważył, że drży.

Przeklęta magia krwi! Jak on momentami tego wszystkiego nienawidzi!

- C-coś się stało? Znał pan mojego tatę?
- Caren… jestem twoim wujkiem.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lennves
Administrator



Dołączył: 14 Sie 2011
Posty: 1144
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: Śro 23:23, 07 Wrz 2011    Temat postu:

No to nas załatwiłaś.. Genialne! To jedyne słowo jakie mogę powiedzieć!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sunset
Gryffindor
Gryffindor



Dołączył: 20 Sie 2011
Posty: 640
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 23:28, 07 Wrz 2011    Temat postu:

Skoro już się przyznałam, że to moje ulubione opowiadanie na forum, to wypada mi tylko to powtórzyć i czekać na rozwój akcji. Poproszę o pociągnięcie wątku z zaklęciem rzuconym na Lucjusza Wink

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.sspl.fora.pl Strona Główna -> FanFicki Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny
Strona 2 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
gGreen v1.3 // Theme created by Sopel & Programosy
Regulamin